Adam Rotfeld odebrał Medal Wolności przyznany Janowi Karskiemu

karski_fb_200x200

Były minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld odebrał w Waszyngtonie z rąk Baracka Obamy Medal Wolności przyznany pośmiertnie Janowi Karskiemu.

 

Medal jest najwyższym cywilnym odznaczeniem przyznawanym przez amerykańskie władze. Decyzja Baracka Obamy to miedzy innymi efekt realizowanej w USA Kampanii Stulecia Urodzin Jana Karskiego, prowadzonej pod kierunkiem dyrektora kampanii Wandy Urbańskiej. Kampania amerykańska została zainicjowana w kwietniu 2011 r. przez Muzeum Historii Polski w Warszawie, jako część realizowanego w muzeum programu „Jan Karski. Niedokończona Misja”.

 

Jest ona realizowana w USA przez komitet złożony z Amerykanów polskiego i żydowskiego pochodzenia, a także byłych studentów Karskiego z Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie, przy  wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku. 

 

„Ważniejszy Karski niż Obama” – komentarz Janusza Poniewierskiego

 

Chichot historii

 

Dr DOROTA KRZEMIONKA, redaktor naukowy magazynu psychologicznego „Charaktery”

 

Prezydent Barack Obama honorując pośmiertnie Jana Karskiego Medalem Wolności użył określenia „polski obóz śmierci”. Gafa? „Misspoke”, jak wyjaśnia Biały Dom? A może raczej freudowskie przejęzyczenie?

 

Jan Karski z narażeniem życia zebrał materiał o Zagładzie. Przedostał się do Stanów gnany nadzieją, że zyska ratunek. Nie uwierzył mu ani prezydent Roosevelt, ani inne środowiska amerykańskie. Czy można było coś wtedy zrobić… Nie wiem, nie zrobiono jednak nic. Misja Karskiego skończyła się fiaskiem. Po latach, honorując jego wysiłek i poświęcenie, inny prezydent amerykański używa słów „polski obóz śmierci”.

Nieporozumienie goni nieporozumienie. Dr Michał Bilewicz w „Polityce” (polityka.pl) twierdzi, że wrzenie, jakie wystąpiło po wypowiedzi prezydenta Obamy, jest „nieproporcjonalne do wagi samych słów”. Jego zdaniem „tak bardzo przejmujemy się tą jedną niezręcznością?”, bo działa tzw. efekt wrażliwości, zgodnie z którym krytyczne słowa z ust obcych wywołują o wiele silniejszą reakcję obronną aniżeli słowa krytyki od „swoich”. A więc były to słowa krytyki? Coś nam jednak zarzucano?

 

Oburzenie Polaków dr Bilewicz interpretuje też jako przejaw specyficznej mentalności nazywanej „mentalnością oblężonej twierdzy”. Chodzi o spostrzeganie siebie jako ofiary we wrogim świecie. Taka mentalność „nie dopuszcza myśli o tym, że będąc ofiarami mogliśmy być też sprawcami”. Sprawcami czego? Obozów śmierci? Znów pojawia się sugestia, że bronimy się, nie chcemy czegoś przyjąć, uświadomić sobie…

 

Dotąd myślałam, że obozy śmierci były dziełem nie Polaków, nie Niemców, lecz nazistów. Czy ulegam mechanizmom zaprzeczania?

 

Sprawa wydaje się prostsza, a zarazem bardziej niepokojąca. Nie wiadomo, kto pierwszy użył zbitki „polish death camp” i dlaczego to zrobił – z wygody, bezmyślności czy w jakiejś intencji. Ale fraza utrwaliła się, zautomatyzowała do tego stopnia, że znalazła się nawet w tekście laudacji Jana Karskiego. Nie sądzę, że autor tekstu czynił nam zarzut albo chciał zaszkodzić prezydentowi Obamie. Jak pisze dr Norbert Maliszewski, bezrefleksyjnemu używaniu tej zbitki „sprzyja stereotyp Polaka jako antysemity”. Elementy frazy do siebie pasują, nie włączają się więc procesy refleksyjnej kontroli, namysłu, że coś tu nie gra.

Ale ta bezwiedna i automatycznie powtarzana zbitka słowna kreuje obraz świata. Jak pisał Ludwig Wittgenstein: „Granice języka wytyczają granice świata”. A minister nazistowskiej propagandy Goebbels słusznie twierdził, że „Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”. Badania psychologiczne to potwierdzają. Katarzyna Zuchowicz i Piotr Zychowicz już wiele lat temu bili na alarm, że uczniowie z Doliny Krzemowej w Stanach Zjednoczonych pytani o narodowość nazistów, chórem odpowiadali, że byli to Polacy.

 

To dlatego nie wolno pozwolić na takie zbitki, trzeba reagować i korygować je, by obraz świata pokrywał się ze światem.

 

Trzeba reagować tym bardziej, że słowa niosą też skojarzenia ewaluatywne i kształtować mogą postawy na poziomie utajonym. Dr Norbert Maliszewski opisał w swoich badaniach relacje między postawą jawną, deklarowaną a postawą mimowolną, utajoną, z której nie zdajemy sobie sprawy. Ta pierwsza wynika z refleksji, namysłu, do niej stosuje się zasada poprawności politycznej. Ta druga kształtuje się i działa poza naszą świadomością, poprzez mimowolne skojarzenia. Na tej zasadzie oparty jest Test Utajonych Skojarzeń, opracowany przez Anthony’ego Greenwalda i służący do pomiaru postaw utajonych.

 

„Polskie obozy śmierci” na nieuświadamianym poziomie mogą kojarzyć naszą narodowość ze śmiercią, zagładą, przemocą. I rodzić ambiwalencję wobec naszego narodu: w coś ci Polacy są zamieszani, choć dokładnie nie wiadomo, w co.