Bogdan Białek w „Nowych Książkach”

Nowe_Ksiazki_okladka_male1

– Nigdy nie uważałem, że oto ja, który pamięta, jestem kimś lepszym od tych, którzy nie pamiętają albo nie chcą pamiętać, bo boją się konfrontacji z niechlubną przeszłością – mówi Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego w rozmowie z Andrzejem Wróblewskim, która ukazała się w najnowszym numerze „Nowych Książek”.

 

„Nowe Książki” to najstarsze czasopismo poświęcone najciekawszym polskim nowościom wydawniczym. Głównym tematem lutowego numeru są „Prowincje” oraz „Cienie i ślady”– książki Bogdana Białka, które ukazały się przed kilkoma miesiącami z okazji 40–lecia jego pracy dziennikarskiej.

 

Oprócz recenzji obu książek magazyn publikuje także obszerną rozmowę z prezesem Stowarzyszenia, w której sporo miejsca poświęcone jest jego zaangażowaniu w sprawy polsko-żydowskie. Bogdan Białek mówi m.in.:

 

Andrzej Wróblewski: Za co tak bardzo pokochał pan to miasto? Za wygląd? Atmosferę? Za jego mieszkańców?
– Nie, to jest trochę inaczej, choć Kielce, niezniszczone w czasie wojny architektonicznie, przynajmniej w centrum, bardzo mi się podobały. Podobał mi się ten klimat wąskich uliczek, gdzie domy były kryte papą i gdzie dopiero w XXI wieku założono kanalizację. To było miasto Żeromskiego i Herlinga-Grudzińskiego, tu mieszkała kiedyś ciotka Gombrowicza…Oczywiście powie pan, że to dość desperackie dorabianie miastu legendy, ale nie o to chodzi. Pokochałem Kielce, bo miałem poczucie, że to co tu robię, ma głęboki sens, a więcej jeszcze, że jest ważne dla Polski. (…)

 

I ruszył pan sprawę pogromu kieleckiego.
Byłem zszokowany, że nikt o tej sprawie nie mówi. Więcej – szybko się zorientowałem, że o pogromie Żydów w 1946 roku wiem znacznie więcej niż większość mieszkańców miasta, również tych wykształconych. (…)

Dlaczego właśnie ta sprawa stała się pańskim sztandarowym projektem uzdrawiania mentalności mieszkańców Kielc?
-To był długi proces dojrzewania intelektualnego i duchowego. Doprowadził mnie do tego, że dzisiaj jestem współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. (…)

Czy dzisiaj mamy w Polsce antysemityzm?
– Oczywiście, że tak. I najgorszym jego obliczem nie są kibole czy narodowcy, którzy krzyczą, że Polska ma być tylko dla Polaków. Najbardziej niebezpieczny jest ten podskórny, bo stanowi pożywkę dla tego brunatnego, bo bywa przyczyną niewrażliwości sędziów i prokuratorów, o czym wielokrotnie mogliśmy się przekonać. To jest antysemityzm ludzi dobrych i łagodnych – jak nazwał rzecz kiedyś Tadeusz Mazowiecki. (…)

Czy organizując obchody ku czci ofiar pogromu kieleckiego nie obawiał się pan, że miasto będzie przeciwko panu, bo tym samym wypomina mu pan jakieś winy?
-Zdawałem sobie sprawę, że w obliczu tego wieloletniego milczenia nie będzie łatwo, i że usłyszę wiele absurdalnych zarzutów, jak choćby ten, że skłócam ludzi, bo wywlekam sprawy z dalekiej przeszłości. Musiałem się uzbroić w cierpliwość i spokojnie, krok po kroku tłumaczyć w różnych środowiskach, że nie organizuję tych uroczystości przeciwko komuś, bo nie jestem żadnym prokuratorem ani sędzią. Nie po to organizowałem marsze spod kamienicy, w której rozpoczęła się ta tragedia, na cmentarz, żeby kogokolwiek oskarżać, a już zwłaszcza dzisiejsze pokolenie. Nigdy nie uważałem, że oto ja, który pamięta, jestem kimś lepszym od tych, którzy nie pamiętają albo nie chcą pamiętać, bo boją się konfrontacji z niechlubną przeszłością. Nigdy nie przyjmowałem nadwiślańsko- warszawskiej perspektywy, że tam na prowincji to ciemna tłuszcza, a my tutaj to światli Europejczycy. Ale też nigdy nie chciałem, żeby wszyscy podchodzili do tej sprawy tak jak ja, bo nie ma powodu, żebyśmy wszyscy myśleli identycznie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Natomiast jeżeli ktoś z Państwa uważa, że spośród 20 zgłoszonych do plebiscytu kieleckiej Gazety Wyborczej zacnych osobistości, Bogdan Białek zasługuje na szczególne wyróżnienie, może z łatwością dać temu wyraz oddając głos na stronie  www.kielce.gazeta.pl

Plebiscyt trwa do 10 lutego.