„Nikomu nie wolno wszystkiego” – ks. Andrzej Draguła o wolności twórczej

cmentarz_male

– Charakterystycznym elementem wszystkich zderzeń na linii artysta – odbiorca jest rozbieżność między intencją twórcy a możliwą oceną – pisze w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” ks. Andrzej Draguła, którego do wyrażenia opinii skłoniły niedawne wydarzenia w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie.

 

W połowie listopada w galerii CSW zebrała się grupa osób, aby wspólnie modlić się przeciwko projekcji filmu Jacka Markiewicza „Adoracja Chrystusa”, na którym widoczny jest nagi mężczyzna leżący na krzyżu. Wydarzenie to posłużyło ks. Dragule jako powód do rozważań nad granicami wolności artystycznej. W obszernym artykule, duchowny odnosi się także do sprawy kontrowersyjnych fotografii wykonanych na cmentarzu żydowskim w Chęcinach przedstawiających półnagą kobietę na tle macew.

 

W artykule „Modlitwa w Centrum Sztuki Współczesnej” ksiądz Andrzej Draguła pisze:

 

„Artyści tłumaczą się przecież dobrymi intencjami. Pewno do wyjątków należy zaliczyć tych, którzy powodowani są nienawiścią i pragnieniem znieważenia potencjalnego odbiorcy. Pozostali chcą dobrze. Przynajmniej tak mówią. I nie ma podstaw, by im z góry nie wierzyć.

(…)

W sierpniu śledziliśmy aferę związaną z pomysłem Łukasza Szczygielskiego – fotografa, który uwiecznił na zdjęciach modelkę pozującą na tle macew na kirkucie w Chęcinach w bikini i topless. „Chciałem zwrócić uwagę na zaniedbanie tego miejsca. Kirkut jest zapomniany. (…). Założenie było takie, żeby środowiska, które za niego odpowiadają, zainteresowały się tym, co się tam dzieje i zaopiekowały się kirkutem” – twierdził fotograf w wypowiedzi dla „Gazety”.

 

Komentując sesję zdjęciową na cmentarzu w Chęcinach, Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, powiedział: „W tym zdjęciu nie ma empatii i współczucia(…) Komuś zabrakło dobrego smaku i wrażliwości. Doszło do znieważenia miejsca pochówku”.

 

I tak oto niby-szlachetne intencje zderzyły się z totalnym ich niezrozumieniem. Czy za tego typu reakcję winien odpowiadać jedynie niedostatecznie artystycznie wyrobiony odbiorca? Czy nie ma w tym jakiejś współodpowiedzialności twórcy?

 

Białek użył w swym komentarzu słowa klucza, którym jest „empatia”. Chodzi właśnie o to: o empatię, współczucie, wrażliwość wobec tych, dla których potencjalny obiekt znieważenia jest cenny, drogi, wartościowy, gdyż przynależy do nienaruszalnej sfery sakralnej. Jak się wydaje, to właśnie tego czasami brakuje artystom, którzy kierują się zupełnie inną relacją do rzeczywistości, o której chcą mówić, niż ci, którzy w tej rzeczywistości żyją i poruszają się na co dzień.

(…)

Mówiąc krótko, artysta powinien liczyć się z odbiorcą. A jeśli mimo świadomości, że jego działanie może zostać odebrane jako znieważające, decyduje się je podjąć, niech nie udaje zaskoczonego potencjalnymi reakcjami. Wrażliwość ludzi jest bardzo zróżnicowana. Co więcej, czasami nieprzewidywalna. (…) Jeśli artysta ma prawo obrażać, odbiorca ma prawo czuć się obrażony.” – stwierdza ks. Draguła.

 

Ksiądz dr hab. Andrzej Draguła – teolog, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego i Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, członek redakcji „Więzi”.