Ślady III

Bogdan Białek

Ślady III

Ślady

Gdy mowa o medytacji, często przywoływane jest słynne powiedzenie André Malraux, że wiek XXI albo będzie wiekiem religii, albo nie będzie go wcale. Zaraz potem przypomina się myśl Karla Rahnera SJ: chrześcijanin XXI wieku albo będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie.

Pamiętam doskonale słowa wypowiedziane blisko pół wieku temu przez starego już wtedy księdza Witolda Pietkuna, Wilniuka osiadłego w Białymstoku. Pięknie ubrany, sunął w procesji Bożego Ciała, lecz porzucił orszak, podszedł do mnie i tuląc, powiedział mi do ucha: Oto tam – wskazał na procesję – jest religia. Tutaj – wskazał na moje serce – masz wiarę. Niech ci się to nigdy w życiu nie myli.
Nierzadko mi się to myliło… Różnica między religią a wiarą być może polega na tym, że wiara przemienia. Religia – niekoniecznie. Wiara jest mistyką. Religia – niekoniecznie.

Prawdziwa mistyka jest zwyczajną codziennością. Jeśli coś łączy wszystkie religie świata i wszystkie nie-religie, przełamuje napięcie między wiarą a religią, to tym właśnie jest mistyka. Czyli zwyczajna codzienność.
Co tak naprawdę łączy wszystkich ludzi na świecie – bez względu na wyznanie? Wydaje mi się, że to stosunek do drugiego człowieka, pełne przyjęcie jego niepowtarzalności. Nie mam na myśli tolerancji lub akceptacji, lecz pełną afirmację, czyli pełną zgodę na odrębność – pozbawioną napięcia wewnętrznego, warunków i zastrzeżeń.
Tak, wierzę, że pełnia wiary, doświadczenie Boga wyraża się tylko i wyłącznie w miłosnej, afirmacyjnej postawie wobec drugiego człowieka, który zawsze jest Inny. Ta postawa zaś to zdolność wsłuchiwania się w drugiego, wsłuchania się w jego inność.
Prawdziwa mistyka, wiara przemieniająca, wyraża się w tym, że przestajemy źle mówić o innych. A jeśli nam się zdarza, to odczuwamy wstyd, mamy poczucie grzechu, czujemy, że zrobiliśmy coś niewłaściwego. Chcemy to naprawić.

Tak, wiara powinna wyrażać się przede wszystkim poprzez stosunek do drugiego człowieka. Do innego. Wiara powinna być raczej kontemplacją tajemnic, w tym tajemnicy, jaką jest drugi człowiek. Przez to zapewne wiara nie jest źródłem pocieszenia.
Simone Weil pisała: „Religia jako źródło pociechy jest przeszkodą w prawdziwej wierze: w tym sensie ateizm jest oczyszczeniem. Z dwóch ludzi, którzy nie mają doznania Boga, ten, który przeczy jego istnieniu, jest być może najbliżej Boga. Degraduje się tajemnice wiary, czyniąc z nich przedmiot afirmacji czy negacji, podczas gdy powinny być one przedmiotem kontemplacji”.

W przeróżnych tzw. poszukiwaniach warto zachować szczególną uważność, by nie wpaść w otchłań. „Nie szukaj za bardzo, bo wpadniesz w otchłań myśli, a nie bytu”, przestrzegał Andrzej Jawień (Karol Wojtyła). Nie szukaj, bo wszystko jest obok ciebie – to drugi człowiek, być może kładziesz się z nim co noc do łóżka. Wszystko, czego chcesz się dowiedzieć o sobie, o Bogu, znajdziesz w drugim człowieku, tuż obok. Chcesz poznać siebie? Przyjrzyj się swoim relacjom z ludźmi.

Chcesz nauczyć się modlić? Módl się – pisała św.
Teresa z Ávili. Choćby tak: Panie Boże/ o zielonych oczach/ z cukierkowych obrazków/ z migdałowych litanii/ Boże/ ślepców/ Boże/ głupców/ – trzepnij mnie porządnie w łeb (Moleben, Tomasz Mames)

Gdy Bóg wysłucha tej modlitwy, zapewne trzepnie w łeb, aż zaboli. Wiara powinna boleć. Inni ludzie bolą. I ich cierpienia. Oni bolą – gdy zadają cierpienie. Gdy rozczarowują. Gdy są rozczarowani. Gdy denerwują. Są zdenerwowani.
Wrażliwość i czułość przynosi ból.
Przynoszą też radość. Spełnienie. Przyjemność.
„Za każdy wzrost w świadomości trzeba zapłacić pewną cenę. Nie możemy stać się bardziej wrażliwi na przyjemność, bez bycia bardziej wrażliwymi na ból” – pisał Alan Watts.

Dobrze mieć świadomość istnienia innych ludzi. Tuż obok. Swojej od nich zależności i ich zależności od nas.
To jest mistyka. Zwyczajna codzienność.
Wiara w Boga to także (a może przede wszystkim?) wiara w człowieka. W każdego człowieka.
Wiara jest trudna, bo ludzie są trudni. Bo bardzo, bardzo różni. Nie mniej niż ja jestem różny. I ty.