70. rocznica rozstrzelania dzieci żydowskich

1a

Z inicjatywy Stowarzyszenia odbyła się uroczystość upamiętniającą rozstrzelanie 45 dzieci żydowskich 23 maja 1943 roku.

 

Uroczystość rozpoczęła się na cmentarzu żydowskim przy grobie zabitych 70 lat temu dzieci, dalsza część odbywała się pod Menorą. Udział w niej wzięli uczniowie i nauczyciele z kieleckich szkół. Krótką modlitwę odprawili rabin Joel Nowicki i o. Adam Sroka proboszcz parafii św. Franciszka z Asyżu w Kielcach. Młodzież odczytała krótkie fragmenty pamiętników Hanki Goldszajd i Dawida Rubinowicza (pochodzących z Kielc młodych ofiar Zagłady) oraz nazwiska zamordowanych przed 70 laty dzieci, które uczniowie następnie napisali na chodniku wokół Menory. W uroczystości uczestniczyła także Janina Sobolewska-Pyz, przewodnicząca Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu. Kwiaty na cmentarzu i pod Menorą złożyli przedstawiciele wojewody świętokrzyskiego.

 

Odczytano także specjalne przesłanie Stefana Zabłockiego, mieszkającego obecnie w Szwecji więźnia kieleckiego getta, który w ostatniej chwili uciekł z grupy przeznaczonych na rozstrzelanie dzieci.

 

Relacja NTVKIELCE

 

Przesłanie Stefana Zabłockiego

 

Szanowni Państwo, Drodzy Uczniowie

 

2a45 dzieci – najmłodsze 15 miesięcy, najstarsze 13 lat. Jakim człowiekiem trzeba być, żeby stanąć przed takimi dziećmi i z zimną krwią je zastrzelić? A potem może wrócić do domu i bawić się z własnymi dziećmi. Kto to może sobie wyobrazić?

 

Ale wtedy zabito nie tylko te 45 dzieci. Bo przecież każde z nich gdyby tylko mogło dorosnąć to również może dochowałoby się swoich potomków tak jak ja – mam troje dzieci, dziewięciu wnuków i jednego prawnuka. W takim razie ci mordercy zabili nie tylko 45 dzieci, ale może nawet 150 osób.

 

45 żydowskich dzieci – kto wie, czy może tam nie zastrzelono nowego Alberta Einsteina albo Marka Chagalla?

 

Całe to zło przyszło z nienawiści. A nienawiść jest najgorszym uczuciem. Nienawiść niszczy nie tylko tych, którzy są nienawidzeni, ale także tych, którzy nienawidzą.

 

Wiosną 1943 roku Niemcy rozpoczęli w Kielcach likwidację obozu, w którym została nieduża grupa Żydów, nie wywiezionych latem poprzedniego roku na śmierć do Treblinki. Naszym zadaniem było porządkowanie tego, co zostało po getcie. Więźniów likwidowanego obozu umieszczono potem w trzech mniejszych powstałych w jego miejsce.

 

23 maja 1943 roku ustawiono nas wszystkich na placu znajdującym się na terenie obozu. To było niedaleko miejsca, w którym teraz stoicie, pomiędzy ulicami Stolarską i Jasną.Na tym placu stali wszyscy dorośli i dzieci. Byli tam też moi rodzice. Nagle ktoś chwycił mnie za kark i zaciągnął do takiego małego, starego, niskiego domku. Kiedy szarpiąc się krzyknąłem, że chcę do rodziców ten człowiek mocno uderzył mnie w twarz. Przeczuwałem, że może stać się coś bardzo złego. Do tego domku wrzucono prawie wszystkie dzieci. Razem z dwoma znajomymi chłopcami – Januszkiem i Kiwą – zobaczyliśmy wejście na strych. Wciągnęliśmy się na poddasze. Tam było całkiem ciemno, nic nie widzieliśmy. Potem usłyszeliśmy jak dzieci płakały i krzyczały, a dorośli więźniowie maszerowali do nowych obozów, na koniec do naszych uszu dobiegł ryk silników samochodowych.

 

Dzieci wywieziono na cmentarz i tam zabito. Ja z kolegami leżeliśmy na tym strychu 4 doby w zasadzie czekając tylko na cud.

 

W między czasie raz tylko stamtąd wyszliśmy, chcieliśmy odszukać naszych rodziców, ale natrafiliśmy na strażnika, on nas na szczęście nie zauważył. Po drodze znaleźliśmy butelkę, którą napełniliśmy wodą i jeden mały kawałek chleba. Wróciliśmy na poddasze.

 

Po czterech dniach usłyszeliśmy, że ktoś na zewnątrz mówi po żydowsku. To więźniowie przyszli z wozami, aby posprzątać stary obóz i przewieźć pledy do nowego. Korzystając z nieuwagi strażników ukryli nas pod nimi i w ten sposób dotarliśmy do nowego obozu.  Byliśmy w nim aż do deportacji do Auschwiz latem następnego roku.

 

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tego wszystkiego?

 

Co można zrobić żeby takie przestępstwa jak Holocaust już się nie powtórzyły? W historii świata było mnóstwo rozmaitych masakr, ale właśnie Holocaust był unikalny. Stało się tak dlatego, że to ludobójstwo było zaplanowane na zimno i wokół niego został stworzony cały przemysł. Coś takiego nie zdarzyło się nigdy wcześniej i mam nadzieję, że nie zdarzy się już nigdy.

 

Dlatego trzeba pilnować siebie samego, aby nie wpaść w zasadzkę, tych, co nienawidzą. Bo to nie jest tak, że każdy z nas jest albo tylko dobry, albo tylko zły.

 

Każdy z nas ma też w sobie jakiś pierwiastek zła i dlatego trzeba całe życie walczyć przeciwko temu złu. Trzeba także poznawać innych ludzi, inne religie, inne kultury, inne języki. Wszyscy ludzie są bardzo podobni do siebie. Na przykład żaden człowiek nie chce zawsze być głodny. Oczywiście są i różnice, ale różnice są także potrzebne. Jaka by była nasza natura jakby nie było różnic?

 

Bardzo ważne też jest, żeby nigdy nie osądzać ludzi według przynależności do grupy. Oceny należy zawsze formułować indywidualnie. Bo w każdej grupie są dobrzy i źli, mądrzy i głupi. Nigdy nie można oceniać ludzi według tego skąd pochodzą albo, jaki mają kolor skóry. To właśnie jest bardzo ważne.

 

Nie wolno także być pasywnym, kiedy widzimy, że innym dzieje się krzywda. Myśmy się czuli bardzo samotni, kiedy nas mordowano, a cały świat milczał. Takim złym siłom trzeba się stanowczo przeciwstawiać, trzeba z nimi walczyć, tak żeby świat był lepszy. Bo gdybyśmy nie walczyli między sobą i nie prześladowali się nawzajem, tylko starali się wzajemnie rozumieć to raj by był tutaj już na ziemi. Takie są wnioski płynące z moich przeżyć a ja przeżyłem więcej niż człowiek jest w stanie przeżyć.

 

Chcę się zwrócić do Was, którzy dziś upamiętniacie zamordowane 70 lat temu dzieci, przyrzeknijcie sobie samemu – ja będę walczył, aby coś takiego już się nigdy nie powtórzyło. I żeby wszystkie dzieci na świecie miały dobre dzieciństwo i mogły wyrosnąć na mądrych i dobrych ludzi.

Stefan Zabłocki

 

Stefan Zabłocki, jeden z ostatnich żyjących więźniów kieleckiego getta. Urodził się w 1930 roku w Łodzi. Jego dziadkowie pochodzili z Chęcin. Na początku wojny, trafił do Kielc gdyż rodzice sądzili, że tu będzie bezpieczniej. Wiosną 1941 roku został uwięziony w kieleckim getcie, przeżył jego Zagładę w sierpniu 1942, z Kielc przetransportowany do obozu w Auschwitz a następnie w Braunschweig, gdzie doczekał wyzwolenia.

Od 1945 roku mieszka w Malmö, jest emerytowanym inżynierem budowy dróg.

3a4a5a6a7a